Jako właściciel dużej piekarni już od dawna szukałem sposobu na sprawdzenie wagi jednego pączka – lub jakiegokolwiek innego produktu – lecz nie miałem za bardzo pomysłu, jak podejść do tematu. Nie chciałem zatrudniać dodatkowego pracownika, który zajmowałby się tylko tym – byłaby to nudna i mało opłacalna praca. Dlatego zwróciłem się do specjalisty w dziedzinie – mojego kolegi Edmunda.
Edmund i koncepcja wagi automatycznej
Zaprosiłem więc Edmunda do swojego biura i poprosiłem go o poradę. Nie pomyliłem się – od razu zaproponował mi sprawdzanie towarów przy użyciu wagi automatycznej. Naturalnie spytałem, z czym to się je. Wytłumaczył, że wagi automatyczne służą do ważenia towaru, lecz do korzystania z niej nie potrzeba obsługi operatora. Ponoć miała działać według automatycznego, wcześniej ustawionego kursu. Mogła być też podłączona do taśmociągu, co było dodatkową zaletą. Ustaliliśmy, że interesowałyby mnie wagi o jak najprostszym interfejsie i jak najwygodniejsze w użyciu i powiedziałem, że czekam na odpowiedź. Edmund bez trudu znalazł taki model i na następny dzień stała już u mnie na produkcji. Ustawił ją zgodnie z moimi zaleceniami – było to bardzo proste, nawet sam dość szybko zrozumiałem sposób jej działania, po czym podłączyliśmy ją do taśmociągu. Już po pierwszym sprawdzeniu wynikło, że waga partii jest zbyt duża – innymi słowy waga już spełniała swoją zaprogramowaną funkcję. Dowiedziałem się, jaki był powód tej niezgodności, pogroziłem palcem osobom winnym błędu i na następny dzień partia miała już poprawną, zleconą przeze mnie wagę.
Dzięki nowej wadze automatycznej zaoszczędziłem bardzo dużo pieniędzy – najpierw na pracowniku, którego nie musiałem wynajmować, potem na samych pączkach i bułkach z serem, które moja piekarnia produkowała. Z tej lekcji wyciągnąłem na pewno jedno – zawsze dobrze jest posiadać narzędzia pozwalające mieć wszystko pod kontrolą.